Intratna ruina, czyli o starościńskim zamku

wpe1B.jpg (18810 bytes)     Miał kaliski zamek swe dni chwały. Gościł w swych murach książąt i królów. Był świadkiem uroczystości lennych hołdów, zawiłych pertraktacji i brzemiennych w skutki decyzji. Zawierano w nim przymierza i podpisywano uroczyste i wieczyste porozumienia i pokoje. Od XVI w. jako siedziba starosty był miejscem sądów i zatwierdzeń władz miejskich. Różne też koleje przechodził. Wielokrotnie niszczony i tyleż razy odbudowany zaczął ostatecznie podupadać od XVII w. Nie bardzo bowiem dbali o niego starostowie, niechętnie przykładając się finansowo do remontów i bieżących napraw. Reszty dopełnił wielki pożar w 1792 r., po którym pozostały "jeno wypalone mury".

      Zamek przestał istnieć bezpowrotnie, ale jego mury musiały posiadać jako materiał budowlany znaczną wartość, skoro ubiegały się o ich nabycie wcale ważne osoby.

      Jako pierwszy wystąpił z propozycją kupna krawiec, z Wrocławia tu przybyły, o nazwisku Pantz. Przedstawił on miejscowej Kamerze projekt wykorzystania ruin zamku na "kaffehaus", czyli kawiarnię. Ofertę jednak odrzucono. Następnym kandydatem do kupna pozamkowych cegieł był budowniczy Dulitz, pragnący na miejscu po zamku wytyczyć wielki plac, a także... więzienie, a przy nim oczywiście własną kamienicę. Mimo widocznego sprytu, niczego nie wskórał. Ruiny te upatrzyła bowiem dla siebie daleko poważniejsza osoba. W lipcu 1803 r. plac i wypalone mury za sumę 2055 talarów jako wieczystą dzierżawę oddano "bratu" Fryderykowi Wiedermannowi, założycielowi masońskiej loży "Hesperus" w Kaliszu. Był on ponadto radcą kamery, a w Kaliszu wsławił się wraz z innym "bratem" - pastorem Karolem Hertzbergiem - projektem zniemczenia kaliskich szkół. Po kilku miesiącach Wiedermann odsprzedał ruiny kolejnemu "bratu" chirurgowi Ernestowi Fryderykowi Leonhardtowi, a ten w 1804 r. Winiarzowi kaliskiemu Jerzemu Myszkiewiczowi. Na całej tej transakcji obaj krótkotrwali posiadacze pruscy nieźle zarobili. Tymczasem skończyło się pruskie panowanie, skończyły się czasy Księstwa Warszawskiego. Plac przedzamkowy został częściowo zagospodarowany przez prywatnych nabywców, a sprawa odprzedaży resztek zamku wypłynęła na nowo.

      Drobiazgowe postanowienia namiestnika Zajączka co do "upiększenia miasta" zmieniły zasadniczo wygląd tej części Kalisza. W 1819 r. na części placu pozamkowego powstał gmach szkół wojewódzkich. W 1829 r. postanowiono pobudować nowy most na pobliskiej Babince, a resztę gruntów, między szkołą a planowanym mostem, przeznaczyć na cele publiczne, tworząc reprezentacyjny plac miasta.

      Motywacja dokonywanych zmian była jasna; nowy plac był potrzebny "dla odsłonięcia widoku na gmach rządowy, a bardziej jeszcze dla ochronienia, iżby gmachowi szkół wojewódzkich okien bocznych nie zamurowano" - wyjaśniło pismo Zajączka.

      Rychło okazało się jednak, że sprawa nie była taka prosta. Mimo, że właściciel Myszkiewicz sprzedał budulec z placu zamkowego, a sam przez siedemnaście lat niczego tu nie zbudował, to na domiar złego przez cały ten czas zalegał z opłatą należnych podatków. Trwały więc zaciekłe spory i targi, już nie z Myszkiewiczem, lecz z wdową po nim i nieletnimi sukcesorami. Po wielu tarapatach zakupiono rzeczony plac za 12 tysięcy złotych polskich, z równoczesnym umorzeniem zaległych podatków na rzecz miasta.

      Tak to na ruinach dawnego zamku i placu doń należącego zarobili kolejno: Wiedermann, Leonhardt, a w końcu Myszkiewiczowie. Straciły władze miejskie rezygnując z zapłaty zaległych podatków. Zyskało jednak przecież miasto. Przybył mu bowiem nowy, piękny plac odsłaniający widok na inny, również niedawno powstały plac św. Józefa z imponującym gmachem Komisji Wojewódzkiej, piękną klasycystyczną kamienicą z filarami, zwaną frywolnie "Między Nogi" (stojącą tu gdzie dziś Dom Towarowy) i na równie nowy gmach szkół wojewódzkich, od nowego placu odgrodzony jedynie ozdobną, drewnianą barierą. Przybyszom od strony Przedmieścia Warszawskiego, a bywały wśród nich i koronowane głowy, miasto pokazywało się od swej najnowszej, najbardziej reprezentacyjnej strony.