O metryce bursztynem pisanej

Str10.jpg (48339 bytes)      Stare porzekadło mówi, że "nie od razu Kraków zbudowano". Nie od razu zbudowano też Kalisz, podobnie zresztą jak wiele innych miast na świecie. W procesie dziejowym miasta nie tylko zmieniły swój wygląd, ale nierzadko "wędrowały" z miejsca na miejsce.

      Kalisz bez wątpienia należy do najstarszych miast w Polsce. Na jego sędziwy wiek zwrócił już uwagę wychowawca dzieci królewskich i znakomity kronikarz Jan Długosz, poprzez zbieżność nazw identyfikujący średniowieczny Kalisz ze starożytną Kalisią.

      Kalisia!. 0d tej nazwy właśnie wszystko się zaczęło. Kalisia pojawiła się w Geografii Klaudiusza Ptolemeusza - uczonego Greka żyjącego w egipskiej Aleksandrii w II w. n.e. Starożytny mąż umieścił tę nazwę na mapie przez siebie sporządzonej, powtórzył ją w indeksie miejscowości, określając jej położenie geograficzne mierzone... krokami. A że nazwa ta w brzmieniu jest z nazwą naszego miasta podobna, toteż od dawna intrygowała uczonych.

      Po licznych badaniach i dociekaniach, po stworzeniu wielu hipotez, większość uczonych zgodna była co do utożsamienia starożytnej Kalisi z naszym Kaliszem. Ostatnie słowo, jak zwykle w takich przypadkach, należało do archeologii. Miała ona potwierdzić najstarszą pisaną metrykę Kalisza, a tym samym wysunąć go na czoło najstarszych miast polskich. 1 słowo to wypowiedziała, o czym będzie jeszcze mowa.

      Umieszczenie Kalisii na ptolemeuszowej mapie świadczyło o ważności tego ośrodka. Wypada w tym miejscu zapytać, co się na to złożyło.

      Wyobraźmy sobie: szeroka, rozłożysta pradolina Prosny z nasłonecznionymi, wysokimi brzegami; obfitość wody w rzece i w licznych tu pomniejszych rzeczkach, strumieniach i strugach; piaszczyste i lekkie gleby łatwe do uprawy; dostatek łąk żyznych ciągnących się między zakolami. Czyż można sobie wymarzyć lepszą krainę dla pracowitego, zbożnego życia? Nie było w tym nic przeto dziwnego, że od najdawniejszych czasów pradolina Prosny była terenem intensywnego osadnictwa. Jej atrakcyjność podnosił jeszcze jeden znaczący fakt. Otóż, przebiegał tędy ważny szlak komunikacyjny i handlowy starożytności, prowadzący z północy na południe, znad mglistego Bałtyku do słonecznych ziem Imperium Rzymskiego.

      Na rozległych połaciach Słowiańszczyzny kupcy rzymscy szukali nowych rynków dla towarów, które mieli w nadmiarze, dla wyrobów rzemiosła, które budziły podziw, zdumienie i zachwyt naszych praszczurów. W zamian wywozili stąd skóry, futra, miód, wosk i wiele innych dóbr natury, w tym najbardziej poszukiwany bursztyn. On to był wielkim bogactwem Bałtyku, obfitował w niego zwłaszcza półwysep Sambijski. Na podróżników zmierzających nad Mierzeję Wiślaną czyhały liczne niespodzianki i niebezpieczeństwa w nieznanych im, "barbarzyńskich", stronach. A mimo to nie rezygnowali z wypraw, albowiem wszelkie trudy wynagradzały im wysokie zyski. Wędrowali utartym szlakiem, który od głównego towaru sprowadzanego nim do Rzymu nazwany został "Bursztynowym".

      A szlak ów wiódł z Rzymu przez Akwileję i dzisiejszy Wiedeń do nadgranicznych warowni rzymskiego limesu (granicy). Ciągnęły tedy karawany rzymskich kupców wygodnymi, znanymi w starożytnym świecie drogami aż do granicznych strażnic. Stąd, po przekroczeniu limesu, zaczynało się Wielkie Nieznane.

      Oglądając mapę Ptolemeusza trudno nie zauważyć, że Kalisia zlokalizowana jest mniej więcej w połowie drogi od granic Imperium Rzymskiego do morza. To właśnie położenie mogło, jak się dziś przypuszcza, zdecydować o znaczeniu ośrodka. Najprawdopodobniej właśnie w Kalisii brano przewodników na dalszą drogę, wymieniano zwierzęta juczne, zaopatrywano się w żywność. Poszukiwania archeologów - długie i żmudne - zmierzały do odnalezienia starożytnej osady. Jak dotąd zarejestrowano i częściowo przebadano około 200 różnych miejsc z tego okresu, od osad, poprzez cmentarzyska i znaleziska skarbów monet, po nieokreślone punkty. Wszystkie stanowiska występują na stosunkowo niewielkim obszarze wzdłuż brzegów Prosny, Swędrni i Pokrzywnicy. Nie sposób było przebadać wszystkich miejsc, tym bardziej, że część obiektów rozsiana była na dużym obszarze i wymagała znacznych nakładów pracy i czasu wielu zespołów badawczych. Poznane dotąd obiekty znajdują się na Tyńcu, Lisie, w Majkowie, Wesółkach, Zagórzynie i przede wszystkim w pobliskich Piwonicach.

      Dotychczasowe badania archeologiczne w dużej mierze ukazały nam warunki życia mieszkańców przypuszczalnej Kalisii. Osady były porozrzucane w niewielkich odległościach od siebie, zabudowania zaś drewniane, niskie, często wpuszczane w ziemię "kurne" chaty - półziemianki, przed nimi wiele palenisk na otwartym terenie i, co charakterystyczne, ani śladu jakichkolwiek umocnień obronnych. To ostatnie może świadczyć albo o tym, że od dawna musiał tu panować spokój, albo że organizacja zbrojna tego terenu była tak silna, iż nie musiano obawiać się żadnego najazdu.

      Ludność zajmowała się przede wszystkim rolnictwem i trochę hodowlą. W domach, a nawet przed nimi, zachowały się ślady pieców do wypiekania podpłomyków z mąki mielonej na żarnach. Sądząc z ilości znalezionych resztek kości zwierzęcych, myślistwo odgrywało mniejszą rolę w życiu mieszkańców, niż zwykło się to powszechnie uważać.

      Każda rodzina była prawie samowystarczalna. Znanych było też wiele rzemiosł. Okoliczne tereny dostarczały pewnej ilości rudy darniowej, dzięki której rozwinęło się kowalstwo. Ślady kowalskich warsztatów, a jeszcze powszechniej ich wyrobów, napotyka się prawie w każdej warstwie, piękny zaś zestaw narzędzi z grobu kowala z cmentarzyska w Wesółkach, eksponowany w kaliskim muzeum, z powodzeniem może stanowić ozdobę każdej poważnej kolekcji europejskiej. Duże ilości ciężarków tkackich i przęślików świadczą o powszechnej znajomości tkania. Znaleziona także ślady obróbki rogu; można również zakładać, że umiejętności garbarskie oraz kuśnierskie musiały stać na wysokim poziomie, skoro wywożono stąd do dalekiego Rzymu skóry oraz piękne i cenne futra.

      Powód do licznych rozważań dało znalezisko w Piwonicach. Były to resztki warsztatu odlewniczego do wyrobów z brązu z nieźle zachowaną łyżką odlewniczą. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy znalezisko to należało do miejscowego rzemieślnika, czy też, jak sądzą inni, może być to ślad po jakimś przybyszu, być może zbiegłym niewolniku rzymskim.

      0 pobycie kupców latyńskich na tych terenach dowodnie świadczą znajdowane monety rzymskie. Ich ilość stanowi podobno prawie połowę wszystkich monet rzymskich znalezionych na terenie całego kraju. Inna to już rzecz, że sprytni kupcy, zdając sobie sprawę z nieznajomości wartości pieniądza, wymieniali z naszymi przodkami monety, które w Rzymie dawno straciły siłę nabywczą. Przywozili też Rzymianie kolorowe paciorki i inne wyroby z nieznanego tu materiału, jakim było szkło. Świadczy o tym pięknie zdobiony kielich szklany znaleziony w Piwonicach. Prawdziwą rewelację w archeologicznym światku stanowi rzymski miecz z "pieczątką firmową" płatnerza - Altiusa z Italii - znaleziony w grobie wojownika na cmentarzu w Wesółkach.

      Mimo zgłaszanych jeszcze wątpliwości, czy Kalisia Ptolemeusza rzeczywiście leżała w okolicy dzisiejszego Kalisza, prawdziwi lokalni patrioci, a i ja w ich liczbie się znajduję, oraz (na szczęście i pocieszenie dla nas) większość uczonych wątpliwości takich nie podziela. Dręczy jednak wszystkich pytanie: które ze wspomnianych licznych stanowisk jest właśnie tym najważniejszym ośrodkiem Kalisii?

      Na to pytanie, niestety, nikt jeszcze nie jest w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Rozwiązanie tej zagadki możliwe będzie dopiero wówczas, gdy zostaną przebadane wszystkie stanowiska archeologiczne, co chyba tak prędko nie nastąpi. Z tych też względów przyjmijmy, że pod nazwą Kalisia rozumieć będziemy zespół osadniczy porozrzucanych w niewielkiej odległości obiektów w dorzeczu Prosny, Swędrni i Pokrzywnicy.