Kalisz w literaturze - wiek XIX

W I połowie 19 w. znaczenie Kalisza w bilansie literatury ogólnonarodowej nie podniosło się, a raczej obniżyło.

Z czasów Księstwa Warszawskiego możemy wprawdzie odnotować graną w miejscowym teatrze “dramę” ówczesnego komendanta wojennego miasta i poety legionowego, Cypriana Godebskiego, zatytułowaną “Rocznica wielkiego Napoleona”, a także szereg ulotnych wierszy różnych autorów na cześć wojska polskiego i Cesarza Francuzów. Są to jednak utwory okolicznościowe bez większej wartości.

Ważniejsze od nich są poświęcone Kaliszowi fragmenty "Podróży po ziemiach polskich” Juliana Ursyna Niemcewicza, gdyż dają nam pierwszy opis miasta i wrażeń, jakie ono na autorze wywarło. Dotyczą 2 wizyt w Kaliszu; w 1812 r. (jeszcze przed odwrotem wojsk napoleońskich) i 1821. W tym literackim pamiętniku z wojaży, jakie wtedy były modne, Niemcewicza interesuje nie tylko wygląd miasta, jego zabytki ale też przeszłość i związane z nią uwagi o koronacji Przemysława II na króla Polski, a także wpływ rządów pruskich, rozwój przemysłu, ogólne “ochędóstwo”. Charakterystyczne jest że porównując obraz Rubensa z kościoła Kanoników z “Wskrzeszeniem Piotrowina” pędzla Smuglewicza, z kościoła Franciszkanów, wyżej ocenił ten drugi, gdyż można na nim zobaczyć autentyczne stroje polskie.

Autor traktuje zresztą Kalisz na równi z innymi miejscowościami, przez które przejeżdżał, bardzo przy tym interesując się Opatówkiem jako rezydencja generała Zajączka i związanymi z nią wspomnieniami o Napoleonie.

Z pisarzy pochodzących z Kalisza i bliżej z nim związanych trzeba jeszcze wymienić ur. w l8l3 r. Teodora Tripplina syna tutejszego nauczyciela języków starożytnych, lekarza, podróżnika i autora wielu powieści, które budziły zachwyt póty, póki ich czytelnicy sądzili, że są oparte na autentycznych przeżyciach twórcy. Gdy okazały się w dużej mierze przeróbkami z literatur obcych, błyskotliwa kariera pisarza załamała się i umarł całkiem zapomniany.

Omawiając “Podróż” Niemcewicza i twórczość Tripplina wkroczyliśmy już w czasy Królestwa Kongresowego. Kalisz przeżywa wtedy w latach 1815-1830 gwałtowny rozwój ekonomiczny i rozbudowę miasta. Staną się one podstawą jego późniejszego bujnego rozwoju kulturalnego, gdy po latach chudych, w których utracił nawet rangę miasta wojewódzkiego, odzyska ja w roku l866 jako stolica reaktywowanej guberni.

U progu tych lat (l858) miasto zdobędzie się na własne (choć drukowane w Warszawie) wydawnictwo omawiające jego historię i piękno. Jest to “Album Kaliskie” Edwarda Staweckiego z litografiami według rysunków tutejszego nauczyciela Stanisława Barcikowskiego. Z zamierzonych dziesięciu zeszytów wydano niestety tylko 4. Najpiękniejsze widoki kaliskie ukazywały potem fotografie Borettiego. z których tworzono albumy o nieporównywalnie mniejszej wartości i pozbawione tekstu historycznego.

Wśród ważniejszych poczynań kulturalnych - społecznych i jednostkowych - jakim było też “Album” opracowane przez Stawickiego, należy w ramach interesującego nas tematu podkreślić szczególne znaczenie "Kaliszanina" (1870-1892) – pisma, które dzięki grupie miejscowej inteligencji umiało nawiązać kontakt z większymi ośrodkami kultury w Polsce a nawet za granicą, jednocześnie zaś wciągnąć w orbitę tych zainteresowań szereg przedstawicieli miast i wsi guberni kaliskiej rozciągającej się od Prosny aż poza Łęczycę.

Dzięki “Kaliszaninowi” wytworzyło się w mieście środowisko pisarzy - amatorów, którzy obok aktualnych zagadnień społecznych i innych wiele miejsca poświęcali literaturze pięknej. Nie darmo Adam Chodyński, główny założyciel pisma, jeszcze na 10 lat przed jego powstaniem wydał pod pseudonim (Adam Porój) “Zarys dziejów literatury polskiej od czasów najdawniejszych do dziś”. Wiersze (około 60 poetów) nowele, opowiadania, powieści pisane przez współpracowników “Kaliszanina” lub modne utwory tłumaczone przez nich z literatur obcych nie stanowią jednak o wartości pisma.

Ważniejsze od nich są oparte na rzetelnych badaniach artykuły i oddzielnie drukowane prace omawiające przeszłość miasta. Ich głównymi twórcami byli wspomniany już Chodyński, autor “Kieszonkowej kroniczki historycznej miasta Kalisza” i wielu innych opracowań z przeszłości miasta, a także Cezary Biernacki i Józef Szaniawski. Wszyscy trzej byli współpracownikami “Encyklopedii powszechnej” Orgelbranda i innych ogólnopolskich wydawnictw. Na uwagę zasługuje też Ludwik Niemojowski, w którego opowiadaniach pojawia się tematyka kaliska i miejscowe legendy oraz Ignacja Piątkowska, zbieraczka pieśni, gadek i zwyczajów ludowych (głównie z okolic Sieradza), autorka felietonów i obrazków scenicznych, a także poważnych artykułów etnograficznych drukowanych w “Kaliszaninie” i warszawskich “Kłosach”.

Niezależnie jednak od prób obiektywnej oceny różnych działów pisma, czy drukowanych w nim poszczególnych utworów, należy podkreślić, że tak “Kaliszanin” jak i dziewiętnastowieczne kaliskie Kalendarze czy tak zwane “Noworoczniki” wraz z ich częścią informacyjną, literacką i popularnonaukową mają dziś dla nas specyficzną nieocenioną wartość. Czytając umieszczone w nich lepsze czy gorsze utwory, wkraczamy w autentyczną atmosferę dawnego Kalisza. Poznajemy ówczesne ulice, gmachy (inne, choć często do dziś zachowane) instytucje, trwogi, troski, zabawy. Przenosimy się w nieznany i jakże różny choć pozornie bliski nam świat. Pomagają nam zresztą w tym nie tylko kaliszanie.

Tematyką kaliską zajmowali się też dziennikarze warszawscy. Szczególnie wyróżnił się w tej dziedzinie Jan Jeleński, redaktor “Niwy”. Pragnął on w związku z hasłem pracy organicznej "poznać to, co mamy", czyli zbadać “moralny umysłowy i ekonomiczny stan” różnych stron kraju i badania swe rozpoczął od naszego miasta. tak ten wybór tłumacząc: “0d lat już krąży wieść powszechna, że Kalisz i jego okolica należą do miejscowości najwyżej pod względem przemysłowym stojących, że tu praca żywotna, praca organiczna rozwija się szybko i przybiera prawdziwie postępowy a zarazem najwięcej interesujący kierunek. Naturalnie opinia taka jest faktem bardzo interesującym”. Nie mniej ważną przyczyną zajęcia się Kaliszem jest dla autora “germanizm”, który od lat kilku napływa do nas coraz potężniej” i na którego wpływ Kalisz ze względu na swe położenie szczególnie jest narażony”. Jeleński w szeregu artykułów drukowanych w “Niwie”, a następnie wydanych w oddzielnej broszurze “Kalisz i jego okolice” (Warszawa 1875) omawia bardzo szczegółowo miasto i osiem podległych mu powiatów (kaliski, słupecki, wieluński, koniński, turecki, kolski, sieradzki i łęczycki).

Zwraca uwagę na historię Kalisza, stan zabudowy, zabytki, skład ludności, szkolnictwo, stan moralny, instytucje dobroczynne i inne, stan zdrowotny mieszkańców, sklepy i gastronomie itp. Głównie zaś interesuje go rzemiosło, przemysł i problem “germanizmu”.

W większości wypadków ocena jego wypada bardzo korzystnie. Czasem stawia Kalisz na równi z Warszawą (“przemysł rękodzielniczy”). Czasem nawet wyżej od niej (porządniejsza zabudowa miasta - równe rzędy przeważnie dwupiętrowych kamienic - gdy w Warszawie wysokie domy obok lepianek, park kaliski piękniejszy niż Ogród Saski). Podana zaś przez niego lista czasopism polskich i francuskich kolportowanych w Kaliszu musi i dziś budzić nasz podziw, o ile weźmiemy pod uwagę ówczesną ilość mieszkańców miasta i ogólny stan prasy. Autor pozytywnie odnosi się do polskiej i żydowskiej inteligencji, chwali wykształcone żony urzędników, które prowadzą własne magazyny strojów damskich. Bardzo pochlebnie wyraża się o Melanii Parczewskiej, która będąc współwłaścicielką pracowni szewskiej sama przykrawa podeszwy, by dać przykład innym i zdobyć nowe uczennice, które jej ideę pracy zawodowej kobiet będą dalej rozwijać. Jeleński cieszy się, że obok niemieckich fabryk powstają polskie, zakładane przez ziemian.

W sposób niezmiernie krytyczny przedstawia zaś owe germańskie placówki przemysłowe, a szczególnie jaskrawo podkreśla to w opisie fabryki sukna Rephana, ukazując panujący tam wyzysk i rażąco niehigieniczne warunki pracy. Robotnice zatrudnione np. przy wyżymaniu wełny z “czystej ludzkiej uryny”, w której była prana, wykonują tę pracę w norze pozbawionej światła i powietrza, a otrzymują 17 i pół kopiejki za 14 godzinny dzień pracy. Dzieci dziewięcio a nawet ośmioletnie (których prawo zabrania zatrudniać) oczyszczają w pyle i zaduchu brudną wełnę z jej niepotrzebnych cząstek. Jeleńskiego oburza fakt, że właściciel fabryki nie zna języka polskiego i wszystkich majstrów sprowadza z Niemiec. Zaznacza też, że nawet urodzone w tych okolicach żony niemieckich fabrykantów na ulicach “szwagroczą po niemiecku”.

Z artykułów Jeleńskiego korzystał często Bolesław Prus, który w “Kronikach tygodniowych”. zajmował się nieraz sprawami Kalisza. W jednej z tych “Kronik” (“Kurier Warszawski” r. 1875, nr 90) omawia on szeroko przejęte od Jeleńskiego wiadomości o fabryce Rephana, posługując się ironią w sposób bardzo złośliwy. Czytamy tam między innymi, że nie można robić zarzutów właścicielowi fabryki z powodu zatrudniania dzieci, gdyż nie zmusza ich on do tego, tylko mówi: “Dozwólcie dziateczkom przyjść do mnie”. Chroni je przez to od włóczęgostwa i pozwala całymi dniami “rozdzielać kłęby wełny co wpływa na dzieci tak umoralniająco, że same staną się jak “cienkorune owieczki”.

Tyle przykładów z prasy warszawskiej, które można by mnożyć. Dla potwierdzenia literackich kontaktów Kalisza z resztą kraju warto jeszcze wspomnieć o jednodniówce “Prosna” pięknie w 1895 r. wydanej przez Kaliskie Towarzystwo Dobroczynności, gdzie obok prac miejscowych autorów znajdujemy utwory nadesłane przez pisarzy tej miary co Asnyk, Konopnicka, Tetmajer, Ujejski i wielu innych często nie mających nic wspólnego z Kaliszem.

Miasto odwiedzało także wielu wybitnych twórców z Sienkiewiczem na czele, do czego przyczyniły się liczne kaliskie instytucje kulturalne, wśród których ważną rolę odgrywały też tak zwane “Piątki Literackie” powstałe dzięki staraniom Felicji Łączkowskiej. Była to organizacja wyłącznie kobieca stanowiąca coś pośredniego między salonem literackim a tajnym stowarzyszeniem. Wniosła ona w życie kulturalne Kalisza szereg ważnych inicjatyw, wciągając także mężczyzn do ich realizacji.

Zainteresowanie miastem, jego okolicą i folklorem ludowym. propagowane przez miejscowe towarzystwa i pisarzy związanych z “Kaliszaninem”, wejdzie niejako w krew tutejszej społeczności, zaowocuje nie tylko monografią Kalisza pióra Józefa Raciborskiego, ale odbije się też w utworach późniejszych twórców literatury pięknej.

Jednym z nich, dość luźno z “Kaliszaninem” związanym, jest Stefan Giller ceniony przez współczesnych, nagrodzony w Warszawie za poemat “Jan z Czarnolasu”, autor wielu opowiadań, poematów (dziś już nie przedstawiających większej wartości), które podpisywał zazwyczaj pseudonimem: Stefan z Opatówka. W “Kalendarzu na Szkołę Rzemiosł” na rok 1909 ukazał się jego wiersz “Kaliszowi” (fragment dłuższego poematu nigdy w całości nie drukowanego), w którym opisuje miasto, jego dzieje, ówczesną teraźniejszość oraz swoją przyjaźń z Adamem Asnykiem - kolegą szkolnym. W pozostającej dotąd w rękopisie powieści “Dwaj towarzysze” obraz szkoły przypomina Kaliską Wyższą Szkołę Realną i jej nauczycieli, a uczeń Skowronek - Adama Asnyka.

Stefan Giller w przeciwieństwie do swego brata Agatona (znanego historyka, publicysty i działacza politycznego, którego całe niemal życie upłynęło za granicą) był szczególnie związany z Kaliszem i pobliskim Opatówkiem. Należy on do tych pisarzy, dla których miasto nasze jest nie tylko miejscem krótszego lub dłuższego pobytu, ale cząstką świata najbliższą, z której się wyrosło i o której zapomnieć nie można. Fakt, że pisarzy takich było więcej i że niektórzy z nich mieli talent nieporównywalnie większy od Gillera ma duże znaczenie dla określenia roli Kalisza w literaturze narodowej. Zajmijmy się więc nimi.

Adam Asnyk nie tylko urodził się w Kaliszu, ale pod wpływem tego miasta wykształciła się jego osobowość. Ważny był wpływ ojca - powstańca, ale ważna była także bliskość granicy i przemyt pism z Księstwa Poznańskiego i Śląska. Echa zrywów wolnościowych 1846 i 1848 r., które tą drogą docierały do Kalisza, prowadzone na ich temat po cichu rozmowy “zapalały dziecięcą wyobraźnię” chłopca tak, że słowa “Polska, Wolność, Braterstwo Ludów brzmiały mu w uszach jak najpiękniejsza muzyka”. Pod ich wpływem zaczął pisać wiersze patriotyczno-religijne.

Ważny był także wpływ kaliskiej Wyższej Szkoły Realnej, jednej z 2 szkół tego typu istniejących wówczas na ziemiach Królestwa. W trakcie nauki w niej młody Asnyk zerwał z “mistycznymi rojeniami, a zapalił się do matematyki i nauk przyrodniczych”. Można zaryzykować twierdzenie, że dalsza droga jego rozwoju, która doprowadziła do sonetów “Nad głębiami” w Kaliszu miała swój początek. Nie bez znaczenia jest też to, że pierwsze 18 lat życia tu spędzone to jedyny dłuższy okres pogody i szczęścia w życiu poety. I stąd znów bierze chyba swój początek owa figlarna młodzieńcza nuta niektórych jego wierszy.

Maria Konopnicka gorzką świadomość krzywdy i wyzysku poznała nie - jak twierdzą stare opracowania - w Warszawie, lecz w uprzemysłowionym kapitalistycznym Kaliszu. Nadgraniczne położenie miasta przyczyniło się do tego, że pisarka, która nigdy nie była w Księstwie Poznańskim, tak bardzo walczyła z szerzoną tam germanizacją. Nie bez znaczenia jest i to, że lata kaliskiego dzieciństwa przypadły na okres wzmożonych represji politycznych po nieudanym powstaniu 1848 r., w którym wielu kaliszan brało udział, i że tutaj właśnie przeżyła Maria Wasiłowska powrót z zesłania ukochanego stryja oraz okres manifestacji przed powstaniem styczniowym. Bliskość granicy i wspomniany już przemyt przyczyniły się też do tego, że przyszła poetka wcześniej poznała utwory Mickiewicza niż jej warszawscy rówieśnicy. Kalisz dopomógł jej do rozwoju zamiłowań literackich i tu także w “Kaliszaninie” w 1870 r. odbył się jej poetycki debiut.