Kalisz w literaturze - od renesansu do XIX wieku

0 literaturze w Kaliszu można mówić dopiero gdzieś od połowy wieku 16-go. Przyczyniły się do jej rozwoju najpierw “nowinki religijne”, które docierały tu od Poznania i Śląska (najbliższe ośrodki różnowiercze: Chocz, Gołuchów, Koźminek), budząc ferment umysłowy, a także założone w Kaliszu w 1584 r. Kolegium jezuickie czynne jeszcze w II połowie 18 wieku i dysponujące drukarnią, przywilejem na wydawanie podręczników oraz teatrem szkolnym.

Mimo że już w 1861 r. Zygmunt August nakazał wypędzić z Kalisza głosicieli wspomnianych “nowinek”, a jezuici skutecznie ratowali miasto od “heretyckiej zarazy” - obok pracowicie komponowanych na użytek szkolny dysput, w których różnowiercy nigdy nie mogli mieć racji - religijna walka na którą toczyła się jeszcze pod koniec 17 wieku, nie gardząc nawet formą pamfletu.

Wyróżniało się w niej dwu polemistów: Marcin Łaszcz – mieszczanin kaliski, wychowanek Kolegium i późniejszy jezuita oraz Wojciech z Kalisza - arianin, który przeniósł się do Lubartowa, zreformował tamtejszą szkołę, nie wyrzekł się jednak swego kaliskiego rodowodu. Propagował on nauki ścisłe, napisał w oparciu o własne doświadczenia oraz lekturę zagranicznych autorów “Schola Levartoviana restaurata” - dzieło, które wśród specjalistów uchodzi za najwyższy wyraz “polskiej myśli pedagogicznej okresu Odrodzenia”, poza tym zaś ostro atakował jezuitów (szczególnie w wydanym za granica “Speculum iesuitarum”) i ich religijną propagandę.

Jeśli nawet częściowo miał rację, to jednak trzeba przyznać, że jezuici stworzyli w Kaliszu ważny ośrodek ludzi pióra i nauki. Wykładowcami w Kolegium bywali często pisarze szeroko znani wśród współczesnych i wysoko przez nich cenieni, a według naszych pojęć zasłużeni lub nie. Przebywali w Kaliszu 2-4 lata, czasem dłużej lub krócej, ale ich wpływ działał często niewspółmiernie do okresu pobytu i drukarnia Kolegium wciąż propagowała ich utwory nieraz pisane poza Kaliszem. Dlatego w dalszych rozważaniach musimy o nich pamiętać.

Na razie jednak zajmijmy się ciekawym pisarzem, który pochodził z terenu ziemi kaliskiej, był związany z ośrodkami ariańskimi i jest uznany za wybitnego przedstawiciela mieszczańskiego nurtu naszej literatury późnego renesansu, “świetnego obserwatora nizin moralnych społeczeństwa” i obrońcę ludu. Myślę o Fabianie Sebastianie Klonowicu. Urodził się około 1545 r. w Sulmierzycach (niedaleko Krotoszyna) skąd, “doszedłszy do lat dojrzałych” ruszył w świat. Nie mamy dowodu, że wędrówki te wiązały się z jakimś pobytem w Kaliszu, nie jest to jednak wykluczone, gdyż aż do 1574 r., gdy osiadł w Lublinie, gdzie został burmistrzem, nic prawie o jego życiu nie wiemy. Dawniejsze przypuszczenia, że solidne wykształcenie, znajomość prawa i dużą ogólną tradycję zdobył w Akademii Krakowskiej, okazały się bezpodstawne.

Najwybitniejszym związanym z Kaliszem pisarzem czasów przedrozbiorowych jest Samuel ze Skrzypny Twardowski, którego współcześni nazywali Homerem i Maronem polskim, a którego twórczość do dziś budzi zainteresowanie specjalistów. Urodził się między rokiem 1595 a 1600 w Lutyni niedaleko Jarocina, a zmarł w 1661r. w Zalesiu Wielkim koło Kobylina. W Kaliszu chodził do szkół. W tutejszych aktach grodzkich i ziemskich występuje też wielokrotnie nazwisko tego przedstawiciela niezbyt zamożnej rodziny szlacheckiej, wywodzącej się ze Skrzypny i Twardowa (okolice Pleszewa), a będącego wnukiem kaliskiego pisarza grodzkiego Mikołaja.

W Kaliszu również wydrukowano w drukarni jezuitów w 1681 r. pierwszy raz w całości najlepszy poemat epicki Twardowskiego “Wojna domowa z Kozaki i Tatary” oraz zbiór wierszy "Miscelanea selecta". W wierszowanym “Nagrobku”, który na krótko przed śmiercią poeta sobie napisał, wspomina on ojczystą rzekę Lutynię i młodość spędzoną w kaliskiej szkole. Spośród utworów poety, w których obok liryki osobistej dominują tony wojenne i obywatelskie, należy wyróżnić dwa odmienne od innych: poemat “Dafnis” i powieść “Nadobna Paskwalina z hiszpańskiego świeżo w polski przemienioną ubiór”, którą autor pisał gdzieś w okolicach Kobylina w latach 1652-53. Są to utwory oparte na wzorach włoskich i hiszpańskich, szczególnie stylowe wykazujące rozeznanie autora w dworskich i zachodnioeuropejskich konwencjach sztuki barokowej oraz jego wrażliwość artystyczną. Wyróżniają się na tle naszej ówczesnej literatury pięknem niektórych wyszukanych opisów oraz próbą dotarcia do głębi przeżyć kobiecych.

Wpływy włoskie, które podkreśliłam u Twardowskiego, odbiły się także w jednym z najciekawszych utworów epiki siedemnastowiecznej, w anonimowym “0blężeniu Jasnej Góry Częstochowskiej” wzorowanym na “Jerozolimie wyzwolonej” Tassa. Materiał historyczny nieznany autor - pewnie zakonnik - czerpał z dwu źródeł: “Nowej gigantomanchii” napisanej przez mieszczańskiego syna z Iwanowic pod Kaliszem, wykształconego w tutejszym kolegium jezuitów, Klemensa Kordeckiego, który później jako przeor paulinów przybrał imię Augustyna oraz z “0bsidio Clari Montis Częstochowiensis" Stanisława Kobierzyckiego, historyka piszącego po łacinie. Był on w 1636 r. podczaszym kaliskim i należał do możnej szlacheckiej rodziny wywodzącej się z tych okolic.

Z łacińskich utworów poetyckich trzeba odnotować wydany w Kaliszu u Gedeliusza w 1615 r. "Variorum Poematum Fasciculus” uczonego Belga Karola Malaperta, profesora kaliskiego kolegium (wsławionego obserwacjami astronomicznymi). Połowę owego "fasciculus" wielokrotnie potem przedrukowywanego stanowi zresztą łacińska tragedia biblijna o Sedacjuszu królu Jerozolimy, przeznaczona dla teatru szkolnego i grywana w różnych kolegiach.

Podobnych tragedii i różnego rodzaju sztuk teatralnych pisano w Kaliszu wiele. Wszystkie one miały cel umoralniający i często przypominały jeszcze średniowieczne moraliety. Niektóre nawiązywały do spraw polskich (zwycięstwo pod Chocimem, zwycięstwo Zygmunta I nad Moskwą, coraz wyraźniejszy upadek Kraju). Polski charakter miały także intermedia, wesołe scenki, w których wykorzystywano też motywy ogólnie znane, a więc historię o chłopie przebranym za króla, czy pierwszy raz w Polsce (17l7 r.) legendę o Fauście, który “w polski przekształcony ubiór” uczy gościnności skąpego szlachcica, wprawiając w taniec garnki i miski.

Dla potrzeb kolegium powstało też wiele wierszy i mów okolicznościowych przeważnie panegirycznych, a czasem i patriotycznych. Autorami tych utworów byli zobowiązani do ich pisania nauczyciele retoryki. Niestety na ogół nie zdobyli oni trwałego miejsca w literaturze. Wypada więc wspomnieć tylko niektórych.

W pierwszym rzędzie należy do nich Grzegorz Knapski - późniejszy autor świetnego słownika polsko-łacińsko-greckiego (“Thesaurus” albo “Skarbiec”) oraz zbioru przysłów polskich (“Adagia Polonica”) - który w młodości, jeszcze przed święceniami, przez dwa lata uczył w Kaliszu i organizował tu przedstawienia szkolne. Na dobro jego tragedii trzeba zaliczyć to, że partie chóralne i tzw. argumenta, czyli streszczenia zastępujące afisze, pisał po polsku.

Język polski do teatru jezuickiego wprowadził dopiero w 18 w. inny profesor kaliskiego kolegium, Jan Bielski (1714-1768) autor wielu wierszy okolicznościowych i kilku tragedii na tle wydarzeń historycznych oraz podręcznika historii pt. “Widok królestwa polskiego”, w którym niestety hołdował anarchii szlacheckiej.

Nieco młodszy od Bielskiego Wojciech Bystrzonowski (1699- l773) był nie tylko autorem kilku tragedii, ale także szczególnie w okresie baroku popularnego podręcznika wymowy “Polak sensat w liście, w komplemencie polityk, humanista w dyskursie, w mowach statysta - na przykład dany polskiej młodzi”. Długoletnie korzystanie z tego podręcznika przez kaliskich jezuitów oraz wrogi ich stosunek do “naprawy wad wymowy”, jaki m. in. przejawiał się w polemice wymienionego już Jana Bielskiego z Konarskim, nie przyczyniły się już do rozwoju literatury w l8 w., lecz przyniosły raczej skutki przeciwne. Tym niemniej biorąc pod uwagę cały okres istnienia kaliskiego kolegium, trzeba stwierdzić dodatni jego wpływ w dziedzinie kultury, życia umysłowego i literatury, tym bardziej że - jak wspomniałam - wśród jego profesorów i uczniów bywali ludzie wybitni i szeroko znani. Tak np. Kacper Drużbicki (1590 - 1622) student filozofii kaliskiego kolegium, a potem jego profesor i rektor uchodził za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli literatury ascetycznej nie tylko w Polsce ale i w Europie.

Ciekawym przykładem głębokiego wykształcenia a także umiejętności powiązania religii i filozofii z poezją i zagadnieniami przyrodniczymi są wydane w 1791 r. “Carmina” Ignacego Wilczka, kaliskiego eks-jezuity, a potem członka komitetu powołanego przez Kołłątaja do opracowania podręczników dla Szkoły Głównej Krajowej. Pierwsza część owego przez lata pisanego, łacińskiego zbioru wierszy są poematy religijno-filozoficzne, zwalczające filozofię starożytną, drugą - poematy będące rodzajem wierszowanych teorii przyrodniczych. Taki poeta doctus jest w naszym piśmiennictwie postacią rzadką i do dziś budzi zainteresowanie poważnych badaczy.

Na tle literatury naukowej i popularnonaukowej, której twórcy związani byli z Kaliszem, szczególną uwagą zwraca Sebastian Sleszkowski (vel Śleszkowski). Urodzony w Wieluniu w 1570 r. późniejszy doktor filozofii i medycyny pierwszy tytuł zdobył w Krakowie, drugi we Włoszech, “Peregrynował” bowiem po wiedzę do obcych krajów i w czasie wędrówek skrzętnie notował przeróżne spostrzeżenia. Po powrocie do ojczyzny był przybocznym medykiem arcybiskupa warmijskiego, Szymona Rudnickiego, a po jego śmierci nadwornym lekarzem i sekretarzem króla Zygmunta III. 0d 1623 r. przeniósł się do Kalisza, gdzie zmarł w l648 r.

Sleszkowski napisał wiele rozpraw medycznych wysoko dziś ocenianych przez specjalistów. Przyswoił także czytelnikom polskim “Księgi ośmiory o tajemnych a skrytych lekarstwiech” - dzieło poświęcone głównie ziołolecznictwu, którego autorem był Aleksy Pedemontanus - Włoch. Wprawdzie istniało już wcześniej łacińskie i oparte na nim polskie tłumaczenie tej książki przez Marcina Siennika, ale Sleszkowski fachowo uporządkował zawarte w niej wiadomości, uzupełnił je, uwspółcześnił i wydał w Krakowie w 1612 r. W tym samym roku, też w Krakowie, ukazała się łacińska praca uczonego lekarza “Vaticinia Ex Natura”, w której autor pisze o Scytach, Żydach, chrześcijanach, kobietach, poezji, polityce, higienie, ciężkim losie rybałtów, życiu wsi i miejskich rozbojach, słowem - o wszystkim. Nie brak też w literackiej spuściźnie Sleszkowskiego utworów panegirycznych i innych.

Nas interesuje szczególnie wydana w Kaliszu u Gedeliusza w 1623 r. książka o zawiłym barokowym tytule, który przytaczam w skrócie : “0 ustrzeżeniu i leczeniu morowego powietrza a także gorączek przymiotnych z petociami (...) nauka każdemu wiekowi, płci i stanowi przysposobiona (...) do czego jako i przeciwko drugiemu jadowi, na który też wielu ludzi ginie, przydatne są jasne dowody, że nie tylko dusze ale i ciało swoje w niebezpieczeństwo zginienia wiecznego wydaje, którzy Żydów, Tatarów i innych niewiernych (...) za lekarzów używają”. Jak widać, autor w tym wydaniu rozprawę przeciw Żydom usunął na dalszy plan, być może dlatego, że jako nowy mieszkaniec Kalisza, miasta bardziej niż inne tolerancyjnego wobec Żydów, nie chciał się zbytnio narażać. Już jednak w następnym roku “Jawne dowody” ukazały się w Kaliszu w oddzielnym wydaniu, a utworów antysemickich drukowanych w innych miastach napisał Sleszkowski więcej.

W trosce o poczytność uczony doktor ozdabiał swe książki wizerunkami herbów miast i pojedynczych osób, którym je dedykował, dodając również wiersze. listy przemowy podpisane różnymi nazwiskami. We wspomnianej rozprawie “0 ustrzeżeniu morowego powietrza” znajdujemy obok innych herbów miast “Przesławnej Korony Polskiej” także herb Kalisza, “miasta w Wielkiej Polszcze, drugiego, głównego i przedniego”, a także dedykację zwróconą do burmistrza i rajców miejskich oraz związany z herbem wiersz:

Ogromna Trębo, która wyniosła piastuje
wieża miasta polskiego, które obejmuje
Rozkoszna Prosna; nie trwóż jeszcze Twoim głosem,
Choć śmierć na miasto Twoje swoim zmierza losem,
Bo masz takiego, który na tym staranie wszystko swoje sadzi,
Żeby się śmierć nad nim dzika nie pastwiła,
Świadczy to świeża praca, którą im podaje,
Świadczy też pilność ochotna, w której nie ustaje.
Nie trwóżże Trąbo, raczej graj co wesołego,
Gdyś tak opiekuna dostała dobrego.

Wiersz ten uchodzi za “pierwszy wiersz o Kaliszu”. Jak widać jest jednak głównie reklamą samego Sleszkowskiego, który jako autora tej rymowanej wypowiedzi o Kaliszu podał Zygmunta Laukowskiego.

Nie jest to “pierwszy wiersz o Kaliszu”. Już w 1621 r., czyli dwa lata wcześniej w wydanej w Braniewie książce pt. “0dkrycie zdrad (...) żydowskich”, Sleszkowski takie umieścił wizerunki herbów “przednich a głównych miast” (Krakowa, Wilna, Lwowa, Poznania, Warszawy, Lublina, Kalisza i Przemyśla) i także dodał do nich stosowne “wiersze” tym razem przypisując ich autorstwo Gabrielowi Teofilowi Ostrouchowi, szlachcicowi polskiemu. Oto tekst związany z Kaliszem:

"Słyszą tę Trąbę Żydzi dawno z muru Twego,
Kaliszu, fundowania monarchów dawnego.
Jeszcze był stary Lechus nie przyszedł w te strony
A już Kalisza stały Twe wyniosłe brony.
Słyszą, mówię, tę Trąbę żydzi z muru twego,
Sławny Kaliszu, jednak serca nic swojego
Nie tracą, w zdradach sobie sztucznie postępują
i przez Twe brony często z fałszem swym wędrują.
Słysz mężu! porzuć twoje daremne trąbienie.
Twe skargi na te zdrajce pewniejsze kamienie.
Albo trąb na nie, wszakże z wojska wytrębują
Kogo społku cnotliwych być niegodnym czują.

I ten wiersz i następny znajdujący się na końcu książki (także Ostrouchowi przypisany) mają wyraźny cel - zyskanie poparcia dla jej autora, a o Kaliszu dowiadujemy się z nich niewiele.

Ciekawe, kto te wiersze pisał. Edward Polanowski, który w “Roczniku Kaliskim” (1979) ogłosił wiersz z roku 1623, uważał, że autorem był nie żaden Laukowski, lecz sam Sleszkowski. Wydaje się to prawdopodobne, tylko jak wytłumaczyć, że udawał on także Ostroucha - szlachcica polskiego, a w innych utworach dodawanych do swoich książek, także pięciu panów Silnickich, Jana Gniewosza, Stanisława Olszewskiego itd. Przypuszczam, że owe wypowiedzi polskie i łacińskie stanowiły dodatkowe honorarium możnych pacjentów, których nazwiska łatwiej można znaleźć w herbarzu niż w historii literatury. Oczywiście nie jest wykluczone, że w niektórych wypadkach godzili się oni tylko na prawo użycia tych nazwisk, a w innych być może istotnie podpisywali własne utwory.

A skoro już mowa o utworach wierszowanych ukazujących jakieś fragmenty Kalisza, należy także wymienić “Wiersz na złączenie się stanu miejskiego z rycerstwem” wydrukowany w kaliskiej oficynie w roku 1791, gdyż jego autor Franciszek Chrzanowski kanonik kaliski, rozmyślając nad ustawą Sejmu Czteroletniego o miastach, wędruje w tym utworze po wspaniałym ogrodzie wśród starych lip i szumu fontanny, co być może jest jakąś reminiscencją kaliskiego krajobrazu.

Innym lekarzem kaliskim, który podobnie jak Sleszkowski był autorem książek medycznych, to przeor bonifratrów Ludwik Perzyna opiekujący się szpitalem Św. Ducha. Wydał on w Kaliszu w latach 1789-1793 “Nauki cyrulickiej zebranej (...) części I, II i III (...) w narodowym języku napisane” - dzieło o dużej (według specjalistów wręcz pionierskiej) wartości, a także podręcznik anatomii. Znaczenie wyraźnie popularyzatorskie mają jego; podręcznik położnictwa “na pytania rozłożony”, a przeznaczony dla “cyrulików” i “bab (...) przy rozwiązaniu służących” oraz “Lekarz dla włościan”. Obie broszury napisane są w duchu wskazań Komisji Edukacji Narodowej.

Uwagi o literaturze i pisarzach związanych z Kaliszem dotyczące okresu od połowy 16 do końca 18 w. należy zamknąć stwierdzeniem, że mieliśmy pewne osiągnięcia w dziedzinie utworów o charakterze naukowym i popularnonaukowym - pedagogika, medycyna (Wojciech z Kalisza Sleszkowski, Perzyna).

Należy tu także podkreślić wkład Kalisza w ogólnonarodowe drukarstwo. Już w 1603 r. Jan Wolrab (syn drukarza poznańskiego o tym samym imieniu i nazwisku) wydał w Kaliszu katechizm, zamówiony przez arcybiskupa Karnkowskiego, a także kilka druków łacińskich. Jego następca - Wojciech Gedeliusz kierował drukarnią w latach 1605 - 1632. 0d 1635 r. przeszła ona na własność jezuitów, którzy korzystając z przywilejów królewskich oraz pracy kleryków i braci zakonnych, świetnie ją rozwinęli. Po kasacie zakonu oficyna kolegium kilkakrotnie zmieniała właścicieli i nazwy (Drukarnia Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej, Drukarnia Jaśnie Oświeconego Księcia Prymasa itp.), ale do roku 1794 - gdy wywieziono ją do Łowicza - wciąż jednak mieściła się w Kaliszu, wyróżniając się poziomem sztuki drukarskiej wtedy, gdy w innych ośrodkach polskich on się obniżał. Jakkolwiek drukowano w Kaliszu głównie dzieła religijne i to z przewagą łacińskich, to jednak trafiały się cenne polskie pozycje świeckie (Twardowski, Perzyna i inni). Szczególnego znaczenia nabiera fakt, że od 1744 r. obowiązkiem kaliskiej drukarni było wydawanie podręczników szkolnych dla Wielkopolski i Prus.

Na tle wspomnianych wyżej pozytywów dość smutno wygląda sprawa związanych z Kaliszem utworów literatury pięknej. W omawianym okresie możemy poszczycić się jednym tylko pisarzem - Samuelem ze Skrzypny Twardowskim, który przez całe życie czuł się poetą i doskonalił swój talent w różnych formach wypowiedzi. Wszedł on też na stałe do historii literatury narodowej, w której Kalisz - ogólnie biorąc - jeszcze się wtedy wyraźniej nie zaznaczył, mimo że miewał po temu sprzyjające warunki.